15-04-2018 Stan zawieszenia

Są dni, podczas których uświadamiasz sobie, że nic się nie zmieniło, a zarazem zmieniło się tak wiele. W środku pozostaję tym samym człowiekiem, którym byłam 10 lat temu, a świat, który mnie otacza jest tym co sama sobie stworzyłam, zainicjowałam etc. Dlaczego więc, pomimo że na zewnątrz jest tak jak sobie to "zaplanowałam", czuje się tak samo beznadziejnie jak w momencie, gdy to co mam przed sobą było jeszcze w sferze marzeń.

Czy to oznacza, że marzenia były niezgodne z moim sercem? Czy spełnione pragnienia rodzą kolejne pragnienia... a mi pozostaje ciągłe uczucie niedosytu, nieszczęścia zmuszającego do ciągłej zmiany.. dążenia do czegoś.

W tym momencie jestem w zawieszeniu, to podążanie za realizacją jakiś celów zostało przerwane. Nie wiem czego pragnę, widzę tylko to co jest tu i teraz. Chwilami, przepełnia mnie szczęście i wdzięczność, za to co mam, innymi zaś, czuję przytłoczenie i pustkę, brak spełnienia i dyskomfort z powodu tego że jestem tu gdzie jestem. Co jest prawdą?

Przychodzi mi do głowy taka myśl: Zmiana-ruch nie może być podyktowane cierpieniem, strachem; ucieczką. Zmiana-ruch musi rodzić się z akceptacji obecnego poziomu bycia i z gotowości wejścia na następny poziom. Zmiana następuje w kierunku pionowym, a nie poziomym. W zmianie poziomej musimy użyć siły fizycznej aby postawić kolejny krok, zawsze wiąże się to z wymianą stratą i zyskiem, oddajesz energie, stawiasz następny krok. W zmianie pionowej musisz nastroić się na to co następne, nastroić się można jedynie podczas zmiany sposobu postrzegania obecnego stanu bo to co następne już istnieje w teraz. Podejmujesz decyzje.Przyjmujesz nową wersję.

Zmiana własnych struktur umysłu (reakcji na świat zewnętrzny i wewnętrzny).
 Niech będzie pięknie, duchowo, pozytywnie. Co sprawia, że tak nie jest? My sami.

Dekoracje zewnętrzne nie liczą się jeśli nie nastąpi zmiana wewnątrz.

W moim wnętrzu panuje opór-strach-brak akceptacji i jeszcze raz opór. Zapisałam sobie w umyśle, że zmiana zawsze wiąże się z ciężką pracą, znacznym wydatkiem energetycznym, potem, krwią, łzami i żeby doświadczyć sukcesu trzeba od siebie dać wszytko do ostatniej kropli. Moja świadomość zaczęła się jednak buntować. Zawiesiłam się i patrzę. Co czuję? Jakbym była nie w swoim życiu, nie tą którą jestem. Czuję, że za długo czekałam... jak przechodzień na pasach.. czasami dopóki nie postawisz nogi na pasach, żadem samochód nie zatrzyma się, żeby Ciebie przepuścić. Tak czuję się obecnie: jak przechodzień który rozgląda się raz w prawo raz w lewo obserwując przejeżdżające samochody i czeka na odpowiedni moment, który w rzeczywistości nie nadejdzie dopóki sami nie zainicjujemy przejścia.


Co może mi pomóc, żeby zmienić strukturę umysłu i zainicjować przejście.
-zaakceptować stan obecny, być wdzięcznym
- zaakceptować siebie, być wdzięcznym
- przywołać najlepszą wersję siebie, podjąć decyzję.









Komentarze

Popularne posty